Ośrodek Poza centrum - ŁódźPrzy Polskim Stowarzyszeniu Psychoterapeutów i Trenerów Psychologii Procesu
ŚWIĄTECZNE ZAMIESZKI

ŚWIĄTECZNE ZAMIESZKI

Prowadzenie i opracowanie: Joanna Dulińska

Kasia: Od kilku lat mam ten sam problem: święta z rodziną... Prawdę mówiąc najchętniej zostawiłabym całe to świąteczne zamieszanie i wyjechała w góry na narty... Albo do ciepłych krajów...

Joanna Dulińska: Jak wyglądają te "święta", od których chcesz uciekać za góry i morza?

Kasia: Wszyscy: to znaczy ja, mój brat z żoną i dzieckiem spotykamy się na kolacji wigilijnej w domu moich rodziców. W założeniu ma być ciepło i rodzinnie, wszyscy kupują prezenty, pieką ciasta. W praktyce zaczynamy się kłócić już przy nakrywaniu do stołu. Przy kolacji panuje nieznośne napięcie. Wracam do domu w fatalnym nastroju. Jeszcze przez kilka tygodni nie mogę dojść do siebie i zawsze obiecuję sobie, że za rok wyjeżdżam. Sama nie wiem dlaczego tego nie robię.

Joanna Dulińska: To dobre pytanie. Dlaczego?

Kasia: Bo tak naprawdę bardzo kocham moich rodziców, brata... Mam nadzieję, że kiedyś coś się zmieni. Chciałabym, żeby się zmieniło. Chciałabym usiąść z nimi przy wspólnym stole, zaśpiewać kolędę... Bardzo do tego tęsknię.

Joanna: Był taki czas, że się nie kłóciliście?

Kasia: Dawno temu, kiedy jeszcze mieszkaliśmy wszyscy razem. Kłopoty zaczęły się, kiedy brat ożenił się i wyprowadził się z domu. Rodzice, głównie ojciec, nie zaakceptowali jego decyzji. Chcieli, żebyśmy wszyscy mieszkali razem (rodzice mają naprawdę duży, piękny dom pod Warszawą) i byli bardzo rozżaleni, że Piotrek wynajął mieszkanie w Warszawie. Zaczęły się między nimi konflikty, w zasadzie o drobiazgi, ale prawdziwa przyczyna była właśnie taka: Piotr wyprowadził się z domu.Niedługo potem ja przeniosłam się do Warszawy. Trochę dlatego, że znalazłam tu pracę i chciałam być bliżej przyjaciół, trochę dlatego, że potrzebowałam samodzielności, potrzebowałam przekonać się, kim jestem i jak chcę żyć.

Joanna: Rodzice zostali sami...

Kasia: Mój ojciec miał marzenie: wielopokoleniowa rodzina, która mieszka razem w domu z ogrodem, w którym można schronić się przed okropnościami świata. Wybudował taki dom. I teraz nie ma w nim kto mieszkać. Z jednej strony rozumiem ich rozżalenie, będą chyba musieli sprzedać ten dom (odkładają decyzję z roku na rok ale sami z trudnością go utrzymują), zrezygnować z marzeń. Z drugiej strony boli mnie i denerwuje, że zupełnie nie biorą pod uwagę naszych potrzeb, planów marzeń. Co więcej zarzucają nam, że jesteśmy bez serca, niewdzięczni, egoistyczni. Uważają, że nie szanujemy tego, co naprawdę ważne, że gonimy za przyjemnościami i pieniędzmi zostawiając takie wartości jak rodzina, miłość, szacunek dla starszych. Bolą mnie te oskarżenia. To nie jest tak, że nie kocham i nie szanuję moich rodziców. Ale miłość i szacunek nie polega chyba na spełnianiu poleceń drugiej strony. Nie chcę w życiu realizować scenariusza mojego ojca. Jestem inną osobą, mam inne potrzeby...

Joanna: Zaczynasz podnosić głos, widzę, że jesteś zdenerwowana.

Kasia: Tak, jestem zdenerwowana. Mam dosyć bycia grzeczną córeczką tatusia. Mój ojciec dał mi bardzo dużo, opiekował się mną i zaspakajał moje potrzeby, ale nigdy nie zobaczył we mnie dorosłej kobiety, która podejmuje samodzielne decyzje. Domaga się szacunku dla swojej osoby, ale nigdy nie okazał szacunku, zrozumienia dla moich postanowień, o ile nie były zgodne z jego planami.

Joanna: Jakie potrzeby zrealizowałaś wyprowadzając się z domu. Co zyskałaś?

Kasia: Samodzielność. Autonomię. Swobodę. Zaczęłam zachowywać się inaczej, ubierać inaczej, słuchać innej muzyki. Nie muszę jeść regularnie i chodzić na paluszkach, kiedy wracam późno do domu. Poczułam się naprawdę wolna.

Joanna: Byłaś bardzo ograniczona kiedy mieszkałaś z rodzicami.

Kasia: Tak się czułam. Moi rodzice są bardzo... eleganckimi ludźmi, bardzo dbają o formę, mają zasady, które trzeba szanować. Może kiedyś będę taka, jak oni, ale... jeszcze nie teraz.

Joanna: Chciałabyś być kiedyś taka jak oni? Jest coś, co Ci się w tym podoba?

Kasia: Tak naprawdę bardzo ich podziwiam. To wspaniali ludzie. Dużo osiągnęli i moim zdaniem mają naprawdę dobre życie. Ale to musi być moja decyzja, że chcę tak samo. Nie ich.

Joanna: Brzmi rozsądnie. Mam wrażenie, że sytuacja wygląda następująco. Jest konflikt pomiędzy różnymi wartościami: tradycją, rodzinnością, wspólnością ? z jednej strony i wolnością, niezależnością, samodzielnością ? z drugiej. Twoi rodzice reprezentują jedną, a ty i twój brat drugą stronę. Moim zdaniem problem polega na tym, że każda ze stron ma inne, sprzeczne potrzeby i to jest mniejszy problem, tu można negocjować, szukać kompromisów, rozwiązań jak te potrzeby można zaspokajać. Gorsze jest to, że żadna ze stron nie chce zrozumieć, docenić wysłuchać drugiej...

Kasia: Ja musiałam słuchać moich rodziców przez całe życie, oni nie słuchali mnie nigdy!

Joanna: OK, nie słuchaj ich. Co zrobisz w związku z tym, że nie zamierzasz ich słuchać?

Kasia: Wyjadę na święta w góry...

Joanna: Świetnie. Kiedy kupujesz bilet?

Kasia: Nie, nie chce kupować biletu.

Joanna: Jeżeli wasz problem ma być rozwiązany to musi znaleźć się ktoś kto doceni, wysłucha i zrozumie wszystkie strony konfliktu.

Kasia: I to mam być ja?

Joanna: Nie musisz. Możesz liczyć, że ktoś inny złamie się pierwszy. Ale z jakiegoś powodu to ty jesteś tutaj i od dłuższej chwili rozmawiamy o tej sytuacji. Mam wrażenie, że to już się stało. Podjęłaś decyzję. Chcesz znaleźć rozwiązanie.

Kasia: To prawda. Chciałabym tego.

Joanna: W imię czego?

Kasia: Kocham ich wszystkich i chciałabym żebyśmy byli razem. Może nie tak jak pragnie tego mój ojciec, ale naprawdę razem. Może nie pod jednym dachem ale... Wiesz, ja noszę ich wszystkich w sercu, a ich zdjęcia w portfelu. Kiedy widzę coś pięknego chciałabym, żeby oni też to zobaczyli, kiedy mi smutno, potrzebuje ich wsparcia...

Joanna: Kiedy ostatni raz mówiłaś im o tym.

Kasia: Chyba nigdy. Mój ojciec mówił o tym tak dużo i często. O tej wspólności, rodzinie... Mnie to czasami nawet drażniło. Poczułam to dopiero kiedy zamieszkałam sama.

Joanna: Myślisz, że mogłabyś to powiedzieć?

Kasia: To mogłoby być trudne. Ale mam inny pomysł. Na świąteczny prezent pod choinkę. Napiszę list do każdego z nich, napiszę jak bardzo ich kocham i co w nich cenię.

Joanna: Niezły pomysł. Myślisz, że to może coś zmienić?

Kasia: Mam nadzieję. Czuję, że tak. Może zaczniemy rozmawiać o tym jak być rodziną i jednocześnie zachować niezależność.

Komentarz:

Święta to okazja do spotkań z rodziną. Mamy nadzieję, że będzie jak w reklamie: magiczny czas pojednania, kolorowe prezenty, serdeczne życzenia i miły nastrój. Ale bardzo często to właśnie w czasie świąt pojawiają się kłótnie, spięcia i pretensje. Dlaczego tak się dzieje? W każdej rodzinie są jakieś konflikty  jawne albo ukryte. Nie potrafimy, nie chcemy, albo nie mamy czasu by je rozwiązywać. Rzucamy się w wir codziennych obowiązków, pochłonięci obowiązkami odsuwamy rodzinne nieporozumienia na dalszy plan. Święta to czas, w którym milknie gwar codzienności. Wyraźnie słychać to, co dzieje się pomiędzy członkami rodziny. Jeżeli chcemy usłyszeć harmonijną melodię kolędy warto zawczasu zająć się rozwiązaniem konfliktów z najbliższymi. One same nie znikną.

1. Rozpoznaj konflikt.O ukrytym konflikcie mogą świadczyć następujące sygnały: brak lub zaburzenie komunikacji (ludzie się do siebie nie odzywają lub nie mogą się porozumieć), dystans, unikanie siebie, plotkowanie, obgadywanie, skargi, brak zaufania, narastanie negatywnych emocji itp.

2. Zdecyduj czy warto nad nim pracować.Rozważ zajęcie się konfliktem gdy: wynika z niego wiele nieprzyjemnych uczuć; narastają plotki; w konflikt zaangażowanych jest coraz więcej osób; wywołuje on fizyczne dolegliwości; przynosi straty finansowe; unikasz go wyłącznie z poczucia rezygnacji lub braku odwagi. Rozważ możliwość uniknięcia pracy z konfliktem gdy: jest on cichy, letni, nieaktualny; nie jesteś nim specjalnie zainteresowana/y; zajmowanie się konfliktem prowadzi wyłącznie do frustracji i niezadowolenia.

3. Zauważ, po której jesteś stronie w danym momencie.

4. Stań po swojej stronie.Postaraj się możliwie jak najpełniej wyrazić swoje stanowisko i emocje. Jakie racje są po twojej stronie? Co spowodowało, że uważasz tak, a nie inaczej.

5. Stań po drugiej stronie.

Gdy bronisz swojego stanowiska, zauważ czy nie zdarzają się chwile, w których w głębi duszy zgadzasz się z tym, co mówi druga strona. Jeśli tak powiedz o tym. Spróbuj mówić z pozycji, którą zajmuje twój oponent.

6. Spróbuj docenić obie strony konfliktu.

Zauważ jakie wartości i potrzeby leżą u podstaw jednego i drugiego stanowiska i spróbuj je docenić. Zastanów się nad możliwymi rozwiązaniami, które uwzględniają jedno i drugie stanowisko.

 

Filia w Łodzi
ul. Zielona 8/Kościuszki 1, pok. 157
90-414 Łódź
606 339 365 lodz@pozacentrum.pl Ośrodek w Warszawie – przejdź do strony