Ośrodek Poza centrum - ŁódźPrzy Polskim Stowarzyszeniu Psychoterapeutów i Trenerów Psychologii Procesu
Artykuły, rozmowy, filmy
Zostań coachem swojego dziecka, autor: Dorota Biały

Czy tego chcesz czy nie – w domu bywasz coachem córki lub syna. Lepiej jednak robić to świadomie niż nie wiedzieć, dokąd właściwie się zmierza – mówi Dorota Biały, terapeutka i coach rodzicielski

Rozmawia: Krystyna Romanowska

Czym się różni coaching rodzicielski od codziennego procesu wychowania?

Dorota Biały: Coaching rodzicielski to inaczej wspieranie rodziców w ich rozwoju osobistym. Coraz częściej bowiem rodzicom nie wystarcza już tylko „dziedziczenie „ swojej rodzicielskiej roli po matce i ojcu, nie wystarcza im także np, wiedza z książek o wychowaniu. Tacy ludzie chcą pracować nad sobą, poszerzać swoje kompetencje, ale też lepiej, świadomiej budować relacje z dzieckiem. Myślę jednak, że nigdy nie powinniśmy zapominać że przede wszystkim jesteśmy rodzicami, więc wychowujemy dziecko- proces wychowania to wieloletni, żmudny ale i radosny proces wspierania dziecka w drodze do samodzielności, do życia w społeczeństwie które posiłkuje sie pewnymi wspólnymi normami i wartościami. Natomiast coachowanie, to pomoc we właściwym formułowaniu celów, zadawanie pytań, motywowanie z trochę innego miejsca- bardziej z perspektywy etapu, konkretnego problemu. Natomiast wychowanie to perspektywa płynącego procesu, długiej drogi do przebycia razem. Rodzicem jesteśmy zawsze, a rodzicem z pewną inklinacją do coachowania lub rodzicem-coachem możemy być czasami. 

Trudno jest samej/samemu rozróżnić, kiedy jako matka/ojciec wchodzi się w rolę coacha?

Jest kilka istotnych momentów, na które trzeba zwrócić uwagę. Ważna jest tu świadomość, dlaczego w takiej, a nie innej sytuacji staję się coachem. Przy czym musimy zdawać sobie sprawę z tego że coaching rodzica jest fragmentaryczny w pewnym sensie, chwilowy, bo przecież w relacji z dzieckiem nie możemy cały czas pozostawac coachem. A pełna świadomość ról w jakie wchodzimy w systemach rodzinnych pełnych wzajemnego wpływania na siebie, pełnych starych nierozwiązanych konfliktow lub historii ciagnących sie od kilku pokoleń jest prawie niemożliwa. Dlatego to nasze rodziców coachowanie dzieci w pewnym sensie jest tylko namiastką pełnego coachingu. Pomysł, by stać się coachem dla swojego dziecka tak czy owak był jest i będzie realizowany, niezależnie od tego czy uświadamiamy go sobie w trakcie codziennych zajęć z dzieckiem, czy też nie. Tyle tylko, że obecnie mając więcej świadomości o tym, czym jest coaching- dostrzegamy że my rodzice często po prostu wykonujemy pewne czynności związane z coachingiem wobec naszych dzieci: czy to wobec dzieci, które jasno formułują swoje cele, czy też z tymi które mają trudności. Od zawsze przecież uczymy nasze dzieci jak rozwiązywać problemy z kolegą, jak nauczyć sie tabliczki mnożenia, zachęcamy do pracy, do wysiłku, do wyznaczania i realizowania celów i pasji.

Ale jako coach swojego dziecka jesteśmy bardziej restrykcyjni bardziej skłonni wyłączyć emocje? A jako wychowawca łatwiej „odpuszczamy”?

Ma pani rację. Tak często bywa. Ale nie warto wyłączać emocji i czujności, niezależnie od roli w jakiej jesteśmy, bo zamieniamy się wtedy w „nadajnik bez możliwości odbioru”, co żadnej relacji nie służy. Jako rodzic czasem "odpuszczamy" – z różnych powodów, ale przede wszystkim dlatego, że w dalszej perspektywie takie rowziązanie jest lepsze dla dziecka. Utożsamiając się bardziej z rolą Trenera lub Coacha- raczej nie odpuścimy, bądziemy zadawać pytania, drążyć temat itd.. Warto wiedzieć z jakiej roli, z jakiego miejsca w sobie, z jaką energią robimy te wszystkie rzeczy. Wykonujemy codziennie wiele czynności, zadań charakterystycznych dla coacha, nie zastanawiając się kto we mnie - Rodzic, Coach, Trener, Mentor - je wykonuje. Jeśli w wyniku pracy nad sobą odnajdziemy w sobie jakości związane z coachowaniem możemy wspierać swoje dzieci bardziej świadomie. Tajemnicą sukcesu udanego coachingu jest mieć świadomość kiedy jest we mnie rodzic a kiedy coach, a kiedy Krytyk? Trzeba świadomie zdecydować kiedy tak naprawde który z nich jest potrzebny, tego ostatniego lepiej wysłać na urlop. Co przynależy bardziej do roli coacha a co do roli rodzica? Gdy dziecko bolesnie się skaleczy nie uczymy go technik opanowania bólu, lecz przytulamy...

Coaching przytulający...

Gdy dziecko cierpi (a to trzeba umieć dostrzec) - zawsze należy być z nim blisko: przytulic czy chociaż zatroszczyć się. I sprawdzac czy potrzeba bliskości została juz zaspokojona- dopiero wtedy możemy zacząć realizować jakiekolwiek czynności związane z coachowaniem. Widziałam na ulicy ostatnio scenę: babcia ciagnęła za rączkę 3 letnią wnuczkę, druga – starszą prowadziła za reke z drugiej strony. Młodsza płakała i bardzo chciała do mamy, wręcz zanosiła się szlochem. Babcia nie reagowała, ale od czasu do czasu powtarzała jej: „Dasz radę, jeszcze tylko trochę, chodz szybciej, bo zostajesz z tyłu. Jak przestaniesz płakać dostaniesz loda”.

A wystarczyło?

A wystarczyło zaregować inaczej. Zamiast "motywowac" w manipulacyjny sposób czyli zapowiadać rychłe nadejście smakołyków, zatrzymać się, przyklęknąć, przytulić malucha. Babcia mogła wtedy powiedzieć: „słyszę, że bardzo bardzo chcesz do mamy- nie ma jej w tej chwili, ale ja jestem i chcę Cię przytulić kochanie". Trzeba bowiem podkreslić, że inaczej jesteśmy coachem dla kilkumiesięcznego dziecka, inaczej dla nastolatka. Zawsze jednak, niebędnymi czynnikami, o których należy pamiętać bez względu na wiek, jest wzajemny szacunek, a także umiejetność aktywnego słuchania. Rodzice często nie zdają sobie sprawy ze swojej siły w stosunku do dziecka, zarówno tej psychologicznej jak i po prostu fizycznej, musimy uświadamiac sobie swoja przewagę ale tez braki w stosunku do dziecka. Ja np. wiem że mój syn ma przewagę jesli idzie o wiedze o motylach i ptakach.

Moje bliźniaczki biją mnie na głowę w robieniu figurek zwierząt z plastynki.

No właśnie, chodzi o świadmość swojej rangi - przywilejów z niej płynących, ale też o pomoc dziecku w uświadamianiu, ale nieprzecenianiu jego rangi i przywilejów. Jeżeli chodzi o umiejętność słuchania, to nie należy jej utożsamiać jedynie z tym, że słyszy się wypowiadane słowa. Chodzi o aktywne słuchanie, o reagowanie na to co zauważam, na odnoszenie sie do tego co moje dziecko powiedziało, a nawet jak stoi, jaką ma minę np. reagowanie: "widzę że się odwróciłeś czy powiedziałam cos nieprzyjemnego?"

Z czym rodzice mają największy problem w żmudnym procesie i coachowania, i wychowania?

Z braniem odpowiedzialności, jeśli coś poszło nie tak. Zupełnie nie umiemy świadomie pracować z zarzutami. I, albo dopada nas krytyk, i obwiniamy straszliwie samych siebie, albo odwrotnie: nie reagujemy na to, co mówi albo pokazuje ciałem czy zachowaniem nasze dziecko. Warto używać słowa: „przepraszam”, a skoro juz uzyjemy tego słowa, to jednak postarać sie by nastepnym razem znów nie trzeba było go uzywać w tej samej sytuacji.

Widziałam kiedyś jedną z mam, która chcąc uspokoić rozhisteryzowaną ośmiolatkę, położyła się obok niej na ziemi, chcąc, jak później tłumaczyła: „obejrzeć świat z perspektywy dziecka”. Dobrze coachowała?

(śmiech) Nie jestem do końca przekonana, zwłaszcza że to nie był dwulatek, a 8-latka. By móc to ocenić musiałabym mieć pewność co do intencji mamy -czy robiła to z bezsilności czy eksperymentowała czy rzeczywiście wierzyła że to co robi ma sens? Ale w jednym aspekcie ta mama mogła mieć rację: dobrze jest wypracować w sobie choć namiastkę tzw. "umysłu początkującego" czyli stanu w którym z ciekawością słuchamy i obserwujemy, jakbyśmy pierwszy raz widzieli czy słyszeli coś co robi lub mówi nasze dziecko. Pozwoli nam to lepiej zbadać sytuację i adekwatnie zareagować. Ważna jest też wrażliwość, delikatność, ale też siła i autorytet. Trzeba byc pilnym obserwatorem, postarać się o dystans w troche neutralnym obserwowaniu własego systemu rodzinnego. Jest to niezwykle trudne, bo system ma to do siebie że ktoś kto jest wewnątrz ma trudność w dostrzeganiu co tym systemem "rządzi". Dlatego warto czasem skorzystac z usługi kogos kto zewnetrznym okiem obejrzy, jak działa całość.


Jak się ustrzec kardynalnych błędów w procesie coachingu, czy – idąc dalej – w wychowaniu dziecka?

Każdy z nas popełnia błędy, ja, Pani i jeszcze ten Pan obok zapewne też. Kiepskie w tym jest tylko to, że trzeba za nie płacić, czy to odsunięciem sie emocjonalnym dziecka od nas, czy to brakiem zaufania, czy to własnym obniżonym nastrojem, wyrzutami sumienia. Ogromną rolę w tym wszystkim pełni nasz własny Krytyk Wewnętrzny. Jego ulubionym zadaniem jest krytykowanie i naprawde daleko mu do coachowania, nie ma w tym żadnego motywowania, a bardzo często czysta surowa, raniąca krytyka. Jesli w relacji z dzieckiem cos się nie udaje warto zrezygnować z krytyki , albo popracować nad Krytykiem w sobie samym. Najlepiej jednak dowiedziec się, poczytać, popyta,c jak inaczej można rozwiązać sprawy z dzieckiem. Krytyka wewnetrzna to niekonstruktywne zachowania które zastepują samoakceptacje i wysiłek, jak mówi Michał Duda, mój nauczyciel coachingu. Dlatego zamiast krytykować siebie i zaraz potem dziecko, albo zaakceptujmy fakty albo podejmijmy wysiłek by sie czegos nowego nauczyć. Sporym błędem, jest nieświadomość własnej siły psychologicznej czy fizycznej, a co za tym idzie – nadużywanie lub nieużywanie jakiejkolwiek sily w ogóle, a w rezultacie niestawianie granic lub stawianie ich w zbyt asertywny by nie rzec agresywny sposób. To ogromny błąd. Na ten temat prowadzę warsztaty pt. Spotkanie góry z biedronką". Częstym błędem jest próba blokowania emocji swoich i dzieci w ramach realizowania wizji "spokojnej", albo "dobrej' czy tez "bezkonfliktowej" rodziny. Błędem jest blokowanie konfliktów zamiast pracy nad nimi- a przecież konflikt to ogromne żródło wiedzy. Nie ma bezkonfliktowych rodzin, ale są takie w których konflikty sa zabronione, nie „pasują” do tożsamości czy kultury danej rodziny. W takich rodzinach konflikt sączy się jak jad, jest obecny jak zły duch, który w najlepszym momencie potrafi zepsuć najlepszą zabawę..

Dorota Biały, terapeutka i coach rodzicielski pracujący metodą coachingu POP, opracowanym przez Joannę Dulińską i Michała Dudę z Instytutu Psychologi Procesu ( www.dorotabialy.com.pl, www.processwork.pl), autorka warsztatów dla rodziców, nauczycieli i dzieci oraz warsztatów "Spotkania ze Sobą przy garach"

Wywiad ukazał się w magazynie Focus w dodatku Coaching w którym wkażdym numerzeu kazują się  teksty dotyczące coachingu rodzicielskiego coaching.focus.pl/magazyn-coaching


Filia w Łodzi
ul. Zielona 8/Kościuszki 1, pok. 157
90-414 Łódź
606 339 365 lodz@pozacentrum.pl Ośrodek w Warszawie – przejdź do strony